Witam, nie czekając na 22 marca kiedy to odbyła się oficjalna premiera DM postanowiłem założyć nowy post.Jak oceniacie Delte po dwóch latach....

Hmmm.
Niestety nie słucham jej tak często, a w wieży jednak zagnieździły się na stałe starsze płyty. Płytka jest dobra, niezwykle koncertowa, ale ciągle brakuje mi tego czegoś.
A może tylko trochę marudzę.
Pozdr.

Nijak. Nie słucham. Mogłaby dla mnie nie istnieć. Sorry

Tak jak w dniu premiery:

1. nr 6 w dyskografii DM (najlepsza od czasów SOFAD)
2. za długa o dwa utwory ("My Little Universe" i "Slow")
3. niezwykle klimatyczna

Tydzień bez niej jest tygodniem straconym

Jak dla mnie niemozliwa do odsłuchania w całości, dlatego tez wybralem kilka kawałków, zmieniłem kolejnosc w stosunku do tego co jest na płycie, dodatkowo do listy dodałem 2 kawałki z bonusa i tak oto sie przedstawia Delta Machine v 2

Welcome To My World
Alone
Secret To The End
Angel
Broken
All Thats Mine
Should Be Higher
Soothe My Soul
Long Time Lie

A więc będzie subiektywnie z Mojej strony. Od samego początku płyta nie urywała czterech liter , bo co by tu nie pisac, zespół swoje apogeumm ma już za sobą. Napewno jest zdecydowanie lepsza , bijąca na głowę album SOTU. I na tym skończyłbym rozważania, bo pisanie, że to cudo (jak co niektórzy pisali) lepsze jest od takich wydawnictw jak : Violator, SOFAD, ULTRA,BC czy MFTM woła o pomste do nieba.
Najsłabszą częścia tej płyty jest jej...produkcja. Z całej Hillerowskiej trylogii, chyba ta najbardziej kuleje, choc na plus trzeba dodac, że jest to pierwsza od czasów MFTM,czy Violator, która zblizyła zespół (częściowo) brzmieniowo do tamtego okresu , ale zostało to podane w taki, że tak napiszę "kanciasty" , na "odwal" sposób. Przykład? W Depeche Mode "za starych " wydawnictw bardzo dużą role przykładano do brzmienia bębnów (elektronicznych,czy nie elektronicznych). Była i głębia, było momentami i tłusto , było na efektach , miały brzmienie. Ostatnie wydawnictwo pod wodza Bena Hillera , brzmi niewiele lepiej niż 8-bitowe perkusje, czy brzmienia rodem z...Casio Wystarczy prównac dwie kompozycje np. Sister of Night i Happens All The Time. Mają tą samą konstrukcję i wykorzystane są te same patenty. Ale różnicę w brzmieniu i odbiorze od razy słychac . I nie dotyczy to samej perkusji; a szkoda, bo przez produkcję Happens All The Time mocno straciło,a uważam,że przy innej produkcji byłoby jednym z jaśniejszych punktów tej płyty. Dlatego też po jakims czasie męczące brzmienia zaczynają nużyc. Niestety wiążę sie to z tym, że i płyty nie można często odsłuchiwac.
Ostatnia konkluzja jak Mi przyszła do głowy, była mianowicie taka, że Delta Machine idealnie by pasowała po Violatorze (zamiast SOFAD), gdyby nie było rewolucji z pod znaku grunge itp.

Jak dla mnie to ten album jest jakby zwieńczeniem pewnego "widzimisię" jakie miało miejsce,gdy Martin zaczął nabywać wszelaki sprzęt analogowy. Wpadli na pomysł,żeby przygotować płytę z takim brzmieniem a nie innym i kropka. Piosenki na tym albumie są niezłe. Niektórym z nich odpowiadają takie aranżacje, niektórym nie bardzo. Na pewno ten album jest lepszy od SotU. Od Playing the Angel trochę odstaje,ale to może też troszkę moja subiektywna opinia. W każdym bądź razie album jest taki,że jeżeli go włączam,to słucham od początku do końca. Nie mam ochoty użyć tzw."skip",tylko walę go od dechy do dechy. Wprawdzie robię to rzadko,ale jeżeli już,to zawsze łykam w całości,bo to nie jest zła płyta. Moim zdaniem jest to ładne zwieńczenie współpracy z Benem. Słychać też na albumie, że Martin też chciał mieć swoje "3 grosze" przy zaangażowaniu w produkcję. Jest jak jest. Szkoda tylko,że nie miałem przyjemności odsłuchania większej ilości utworów podczas koncertu w Łodzi. Bądź co bądź,płyta jest dobra. Przez jednych lubiana, przez innych nie,czyli zachowała "depeszowski" standard. Ja jej daję 3,5/ 5

Jak dla mnie Deltka po dwóch latach to najlepsza płyta z Hillerem, od Excitera nie było czegoś równie dobrego. I przede wszystkim Gahan napisał znacznie lepsze kawałki na płytę niż Gore, choć i jemu zdarzyło się napisać coś niesamowitego - "Always". Reszta w porządku, a "Alone" i "Soft Touch" to lekkie nieporozumienie, ale ujdą w tłoku.

Dla mnie nic się nie zmieniło, 3 miejsce w dyskografii się należy.

Nie słucham, leży na półce i się kurzy
Częściej sięgam po Sounds of the Universe który niby był najsłabszym albumem ale po czasie wydaje mi się, że jest lepszy od Delty

odkąd się pojawiła wciąż jestem mocno udeltowiony.
Słuchałem b. często, słucham b.często i będę słuchał b. często.
Najlepsze DM od wielu wielu lat i czekam na nową Deltę.

Niestety nic specjalnego, po "latach" jednak traci.
Jeden Gigant "Shhould be higher" to tylko rodzynek.
Nie słucham

Słucham Deltę non-stop. Nic się nie zmienia. Zdecydowanie 3 miejsce w dyskografii DM.

Dlaczego ten album nie trafił i nie trafi do kanonu DM?
Ano dlatego, że nie ma tam Alana ...
Co do utworu "Happens All The Time", to najlepszy kawałek, jaki popełnili i jeszcze dali na wersję deluxe .
Mam nadzieję, że Ben w końcu odczepi się od DM, wtedy mają szansę odbić się od brzmieniowego dna, w którym siedzą już tyle lat :/

To jeden z zasadniczych powodów na to, że wiele kawałków powstałych po 1997 nie ma szans na trafienie tam gdzie powinno, bo nie ma Alana. A szkoda, bo ja też uważam HATT za jeden z najlepszych kawałków.

Trzyma odpowiedni poziom. Płyta w TOP 5 DM cały czas u mnie.

Album to może nie jakaś super rewelacja, zważywszy na to, na co stać naszych ulubieńców, ale dla mnie jest OK i trzyma poziom i oceniam go na mocny dobry +

Cieszę się, że mnie nie rozczarował jak SOTU czy Exciter bo jak dla mnie to najsłabsze albumy DM

Ja mam do tego albumu mieszane uczucia.. Z jednej strony są na nim utwory, które do tej pory dźwięczą w mojej głowie (np Welcome To My World, Happens All The Time), a z drugiej strony jest sporo kawałków, które niestety są mi obojętne lub mogłyby nie istnieć. Podsumowując - dla mnie Delta na pewno całościowo nie jest złym albumem, ale też mnie nie porwała.

Jak dla mnie nadal rewelacja w porównaniu do SOTU ciągle do niej wracam a to mówi samo za siebie, i mimo ze można czasami sie przyczepić do aranżacji to jednak są tu świetne utwory Welcome, Angel, Heaven które teraz bardzo polubiłem ta gitrarka, przekonałem sie nawet do Broken interesujący utwór, Should be Higher niszczy , Soothe fajny do potupania, no i Goodbye którego końcówka wymiata. Delta to fajna płyta jest

Ja również cały czas wielbię i nie ma tygodnia żebym nie przesłuchał od A do Z a Welcome To My World to już dla mnie klasyk na miarę WIME