Oj trudno mi po tylu latach określić, która to była płyta lub piosenka... o tym w jakich okolicznościach rozpoczęłam przygodę z DM już pisałam w innym poscie. Ale z poczatków fascynacji pamietam, że kiedyś latem głośno słuchałam przy otwartym oknie VIOLATOR'A i jeszcze głośniej spiewałam Personal Jesus skacząc po łóżku... Jak potem wyszłam z psem na spacer to siedzący pod domem na ławce znajomi bili mi brawo 8)

Ja zaczynalem od "get the balance right" na zniszczonej pirackiej kasecie od kupli , a pierewszy zakupiony przeze mnie singiel to wlasnie ten

heh, te pirackie taśmy w sklepach, ale czasy, jak sobie to przypomnę.... szkoda gadac.....

Zaczolem od Ultra i skladanki z rynku ktora pozyczyl mi moj Best Friend. Ale pierwsza plyte jaka kupilem byla 101 i od tego czasu sa dla mnie paliwem.... Never Let Me Down Again....

Kiedys jak mialem moze z 15 lat przekladając stare gramofonowe plyty u wujka polozylem na talerzu dziwna czarna plyte z napisem Depeche Mode -Black Celebration

To było chyba Music For The Masses...
A pierwsza my own kaseta to 101

MFTM oczywiście na vinylu

jak już na forum wspominam pierwszą stycznośc poważna z DM miałem oglądając koncert z Kolonii 1998 emitowany w 2000 roku. A później to już z górki, najpierw kupiłem Excitera, przerałem od brata Violatora i byłem już fanem pełną gębą 8)

ja od przegrywanego z telewizora na magnetofon kolezanki koncertu z Kolonii z trasy The Singles 86>98, pamiętam, ze na początku bardzo spodobało mi się A Question of time i Only When I Lose Myself....to były czasy.......do dzisiaj bardzo miło to wspominam.

Najpierw It's no good, potem home i personal jesus usłyszane w radio. Potem pierwsza płyta, ukochana ULTRA. Po trzech miesiącach otrząsnąłem sie i rzuciłem sie na reszte w nastęoującej kolejności: Violator, BC, SOFAD, SGR, 101, S&S, CTA i na koniec SOFAD live, którego nigdzie nie mogłem dostać, dopiero później przypadkiem znalazłem w promocji za 30zł. A to wszystko w przeciągu kilku miesięcy.

no no sofad live za 30 zł to naprawde promocja gratuluje dobrego gustu i wyśmienitego zakupu

jak zobaczyłem SOFADL na stojaku to powiedziałem dla gościa żeby mi odłożył jeden egzemplarz bo akurat nie miałem kasy. Inna historia: na singiel 'behid the whell' zamówiony w tym sklepie czekałem pół roku, ale to osobliwy przypadek bo np. na DVD 'loverman' czekałem trzy dni.

Pierwsza kasete jaka przesluchalem to byla kanadyjska: Peopple are people w 1989 roku, potem byl A brokn frame i Violator

Moja pierwsza zakupiona kaseta... "Singles 81-85"... ale wcześniej podkradałam bratu "SOFAD"... jeszcze wcześniej zapadł mi w pamięć "Personal Jesus"... Od "Ultry" jestem wierna DM... więc nie wiem już sama... Pamiętam jak przez mgłę "Set me free (Remotivate me)"... A czy to ważne? Albo się jest depeszem albo nie, nie?

Prawdziwy pocatek to NLMDA, a raczej jego SPumpkins'owy cover Na poczatku mnie nie zachwycil, ale z ciekawosci sciagnalem oryginalna wersje wraz z calym 'singles 85-98', zaraz pozniej wieksza czesc dyskografii. Z czasem coraz bardziej mnie wciagnelo Zachwyt dopelnilo video z Koloni '98 z Enjoy the silence. Po solowce Martina dlugo szukalem mojej szczeki na podlodze Ale te raz jednak wole wersje z Devotionala. Chociaz...

Heh, jeszcze pare lat temu przelotnie trafiajac na teledyski dm, ktore nie robily na mnie wiekszego wrazenia (barrel of a gun-dzis jeden z moich ulubionych), irytowaly (dream on-przelknalem:)), wywolywaly maly usmieszek (people&people ) nie przypuszczalem, ze bedzie to jeden z zespolow z muzyka przytrzymujaca mnie przy zyciu

tak to czasem bywa, że coś co nas denerwuje, staje sie obiektem później naszej miłości

Ja poznałam DM ze 101 na VHS będąc w II klasie podstawówki a wszystko przez mojego tatulka, który pewnego wieczoru poprostu ją sobie oglądał i tak sie zaczęło...

u mnie sie zaczelo z "a broken frame" co nie oznacza ze byl to rok 1982

...hmmm...od teledysków "Enjoy the Silence" i "World in my eyes" w MTV po wyjściu VIOLATOR...to był szok!!!

U mnie wsumie się wszystko zaczeło od obejżenia i posłuchania Live In Hamburg , a potem Some Great Reward!!!