Depeche Mode - Zobacz wątek - 17.02.2010 Londyn (Royal Albert Hall)
 




Utwórz nowy wÄ…tek Odpowiedz w wÄ…tku  [ Posty: 922 ]  Przejdź na stronÄ™ Poprzednia strona  1 ... 42, 43, 44, 45, 46, 47  NastÄ™pna strona
17.02.2010 Londyn (Royal Albert Hall) 
Autor Wiadomość
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Co tu dużo gadać. Fletcher to pasożyt i może zespół się przez niego nie rozpadł, ale za to wcześniej w dużym stopniu przyczynił się do odejścia Alana. Nie wiem w sumie, czy jest jakiś zespół, który przez tyle lat tolerowałby takiego pajaca, którego rola ogranicza się do powtarzania za każdym razem tych samych kwestii, że nowy album jest najlepszy i a trasa koncertowa the best. Takich banałów z ust Martina nie słyszałem, z Dave'a chyba też nie.
Dla mnie Fletcher bezwstydnie trzyma się zespołu, chociaż predyspozycji muzycznych, no i chyba chęci do nauki grania, to on nie ma. Za co więc ta kasa dla niego? Martinowi może to zwisa, ale David na pewno ma w świadomości to, że nie wiadomo z jakiej paki dzieli się zarobkami z Fletchem. Stąd pewnie raz na jakiś czas robi mu przytyki i chyba nie trudno się temu dziwić.


N paź 24, 2010 2:28 am
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 09, 2003 15:49 pm
Posty: 2534
Lokalizacja: Warszawa
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Serek napisał(a):
A nie pomysleliscie ze w Rah byla okazja spotkac sie w komplecie (wraz z ALANEM) i rozliczyc koszt trasy na wszystkich i przy wszystkich :?: (Wilder tez z tego tytułu ma monetę ze kiedys tworzyl te utwory ) Odbyla sie rozmowa Kessler+ 4 depeches i wyszlo kto ile za co...


No to groziłoby już zerwaniem koncertu a to w końcu charytatywny i o atmosferę trzeba dbać. Jak już byli kilka dni w Lądku to był czas żeby takie rzeczy omówić, poza tym są maile, wideokonferencje, prawnicy. Na tym poziomie rozgrywkowym to raczej tak nie wygląda.


N paź 24, 2010 7:44 am Zobacz profil WWW
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Majkel napisał(a):
Nie wiem w sumie, czy jest jakiś zespół, który przez tyle lat tolerowałby takiego pajaca,



Ten Pajac jest założycielem tego zespołu - bo mało kto pamięta, ale to właśnie on i Vince Clarke są jego ojcami-założycielami. Dopiero później zostali przyjęci Gore, Gahan i na końcu Wilder - po odejściu Clarke`a.


N paź 24, 2010 10:08 am

Dołączył(a): Cz paź 30, 2003 22:13 pm
Posty: 132
Lokalizacja: wrocław-częstochowa
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Maciek napisał(a):
Na tym poziomie rozgrywkowym to raczej tak nie wyglÄ…da.

...a kto to wie...

a patrząc na poprzednie komentarze dotyczące tej kłótni (przyjmując, że informacja jest prawdziwa) to nasuwa się pewien wniosek, fani już raczej niczego nie oczekują po tym zespole. Byli już na wielu koncertach, zespół muzycznie już niczym nowym nie zaskoczy, ot mogliby się rozpaść po wielkiej kłótni o pieniądze, wiele osób by nie płakało.

pozdrawiam


N paź 24, 2010 10:16 am Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 21, 2010 21:58 pm
Posty: 719
Lokalizacja: where the wild things are
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Agent Orange napisał(a):
ale to właśnie on i Vince Clarke są jego ojcami-założycielami


Ojciec, podobnie jak matka-jest tylko jeden. Andrzejek miał akurat tyle szczęścia, że znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. Zresztą co miał wtedy innego do roboty? Stan niestety przeszedł w permanentny i nawet on sobie z tym nie radził...


N paź 24, 2010 11:24 am Zobacz profil
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Z ojcami roznie bywa. Trafiaja sie i zupelnie przypadkowi.
Vince mial potencjal i chcial zalozyc zespol. A ze kumplowal z niejakim Fletchem, to zalozyli go razem.
I co by ten duet niby zdzialal, gdyby nie dolaczyli Martin i Dave?
Kiedy odszedl Vince, Fletch ostal sie jako przydupas Martina.
Fuksiarz jakich malo.
Mial utalentowanych kumpli i umial sie kolo nich zakrecic.
Lubie Fletcha, jako kumpla moich muzycznych idoli. Nic ponadto.


N paź 24, 2010 13:09 pm
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 10, 2003 9:36 am
Posty: 2609
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Prawda jest taka, ze Martin został "zatrudniony" przez Andiego i Vince'a tylko dlatego, że pewnego razu kupił sobie klawisz i od tego momentu stał się najbardziej pożądaną osobą w całej wsi. Wszyscy chcieli go mieć w swoim zespole. On wybrał dwa French Look i CoS. Inaczej być może podzieliłby los piątego depesza - Roba Allena, albo z nim stworzyli by coś wielkiego, a CoS zostało by jedynie jako ciekawostka do opowiadania, ze coś takiego istniało. Nie ważne, to jest gdybanie.

Przez wiele lat tłumaczyłem sobie obecność AF w tym zespole a to sprawami administracyjno-finansowymi, ale po co im w takim razie Kessler, a to tytułem założyciela zespołu, w końcu dopiero po nim i VC przyszli pozostali panowie. Ten człowiek naparzał już się z każdym z pozostałych członków zespołu. Słynna scena z końcówki MFTMT, gdzie między ostatnim numerem w głównym secie, a bisami Andy wyskoczył z łapami do Dave'a.

Nie jest też tak, ze on nic nie gra na koncertach, ale są to głównie efekty i proste melodyjki, które może zastąpić w każdej chwili maszyna. Nie jest też tak, że nie umie grać, bo i poklepie coś na gitarze i na klawiszach, ale bardziej jest to wyuczone niż wrodzony talent. Aż dziwne, ze przez tyle lat pracy w studio nie nauczył się niczego ponad to.

Kolo po tylu latach ma jedną zasługę, ze kiedyś w końcu lat 70 znał się z VC i był niewłaściwym człowiekiem we właściwym miejscu. Może wtedy miał aspiracje i ambicje, ale na tym się skończyło. Jego pech polega na tym, że ludzie bardziej znaczący i mogący wnieść coś więcej, jak Rob Allen, Vince CLarke i Alan Wilder z różnych względów odchodzili z tego projektu, a on trwa.

Gdyby zniknął gdzieś na początku kariery, niekoniecznie jak Sid, czy piaty Beatles, to teraz może i powstał by o nim film. A tak męczy się i innych już od lat.


N paź 24, 2010 13:48 pm Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lip 28, 2003 19:12 pm
Posty: 4339
Lokalizacja: Chomiczówka
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Jesli po 30 latach nauczyl sie tylko wciskać efekt na parapecie do dla mnie nic nie gra. Nawet w poczatkach kariery jak sie jeszcze wydawalo , ze ogarnia linie basowa to i tak wspomagala go tasma. Dobrze widac to na Lądku'82 "Nothing To Fear"

Nic nie tlumaczy trzymanie tego darmozjada w zespole. Jak juz pisalem swego czasu, niech siedzi w kanciapie a nie drazni ludzi na koncertach udajac , ba nawet nie udajac , ze cos pogrywa. Szwedzki stól sobie z parapetu zrobil. Żenia.


Ostatnio edytowano N paź 24, 2010 14:55 pm przez Więcor, łącznie edytowano 2 razy



N paź 24, 2010 14:22 pm Zobacz profil
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Dokladnie. kiedys fani mogli koncert traktowac jako duchowe przezycie, wzniosla uroczystosc. a teraz wchodzisz i widzisz jak sie gwiazda obija i objada. Co za tupet.


N paź 24, 2010 14:34 pm
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 06, 2009 19:16 pm
Posty: 1228
Lokalizacja: śląskie
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
to fakt...w czasie kocertowych wyjazdów i przeżyć TOTU byłam i na innych koncertach. Jeden, młodego zespołu, powalił mnie na kolana- przede wszystkim WSZYSCY grali i robili to zajerzascie. Profesjonalizm po całej lini, wielki szacunek z mojej strony. Fletch trochę robi z tego szopkę...


N paź 24, 2010 15:05 pm Zobacz profil

Dołączył(a): Cz paź 30, 2003 22:13 pm
Posty: 132
Lokalizacja: wrocław-częstochowa
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
MARIUS napisał(a):
a teraz wchodzisz i widzisz jak sie gwiazda obija i objada. Co za tupet.


...bo teraz jest gwiazdÄ… i nic nie musi,

...Niejaki Lol Tolhurst też był członkiem założycielem, tylko w momencie kiedy bardziej koncentrował się na chlaniu a nie na tworzeniu muzyki niejaki Robert Smith go najzwyczajniej w świecie wywali na zbity pysk...

Ciekawe jakby potoczyły się losy grubasa gdyby Martin miał trochę mniej w z tyłu ciała i nie był jego wielkim przyjacielem...

pozdrawiam


N paź 24, 2010 17:17 pm Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 11, 2006 15:58 pm
Posty: 1755
Lokalizacja: Warszawa
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Nie można tego porównywać, bo Smith od zawsze i do dzisiaj jest liderem The Cure, a w DM takiej przejrzystej struktury nie ma.


N paź 24, 2010 17:22 pm Zobacz profil WWW
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
A nie pomyśleliście przypadkiem, że chcenie Martina czy Dave`a nie ma tu nic do rzeczy ? Problemy mogą być natury prawnej - chodzi mianowicie o prawa do używania nazwy zespołu, które Andy może posiadać. I nie jest istotne kto tę nazwę wymyślił... . Mart tak czy siak zarabia najwięcej, gdyż oprócz "pensji" w zespole, otrzymuje jeszcze przychody z tantiem - jako osoba, która ma zapewne prawa do 90% utworów DM.


Pn paź 25, 2010 7:22 am
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Jesli Andy jest posiadaczem nazwy wymyslonej przez Dave'a, to ja nie wiem jak do tego doszlo? z jakiej paki? Chyba, ze Dave te nazwe przegral w karty.
Poza tym, czy posiadanie nazwy daje fuche: Jedz banany i obijaj sie, a inni beda pracowac?
No sorry... Fletch to fuksiarz tolerowany przez Marta i tyle. Alan wymiekl po 13 latach tyrania. A Dave'owi jak widac tez nerwy pusczaja. I nie dziwie sie. Latka leca, a mimo to gosc sie dwoi i troi na scenie. A tu ktos za plecami wpiernicza banany i z pelnymi ustami rzecze: "Kasa na rowno :!: "


Pn paź 25, 2010 8:14 am
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 10, 2003 9:36 am
Posty: 2609
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Mylisz dwa systemy walutowe. Andy nie ma copyright dla nazwy depeche MODE, bo ta powstała przecież później. On założył ten zespoł gdy był jeszcze duetem a nie triem, czy kwartetem.


Pn paź 25, 2010 8:37 am Zobacz profil WWW
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Dokladnie. Fletch zalozyl Composition Of Sounds.
A Depeche Mode zaistnialo juz z Davem


Pn paź 25, 2010 8:58 am
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
MARIUS napisał(a):
Jesli Andy jest posiadaczem nazwy wymyslonej przez Dave'a, to ja nie wiem jak do tego doszlo? z jakiej paki? Chyba, ze Dave te nazwe przegral w karty.


To, że coś wymyśliłeś, nie oznacza obligatoryjnie, że jesteś tego wyłącznym dysponentem. To, że Dave zaproponował taką nazwę, nie oznacza, że posiada prawa do "marki".


Pn paź 25, 2010 8:59 am
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Jesli nie posiada jej Dave, to Andy tym bardziej nie.
Z resztÄ… o czym my dyskutujemy? Czy to tlumaczy waznosc Fletcha w zespole? A moze obecnosc jako muzyka na scenie? :lol:


Pn paź 25, 2010 9:04 am
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
Najprawdopodobniej - tak. Bo problem w tym, że jego wyrzucenie nie zależy ani od Dave`a ani od Gore`a. Podejrzewam, że w tym przypadku w grę wchodzi wywalenie, połączone z zakończeniem działalności grupy.


Pn paź 25, 2010 9:43 am
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 10, 2003 9:36 am
Posty: 2609
 
Post Re: Royal Albert Hall 17.02.2010
No własnie na tym polega "problem" Andiego, ze jest jak szyszka, ani ją połknąć ani wydalić, a to boli. Cały problem polega, ze będąc tym który zakładał ten zespół i jako, że jest jedyny z "oryginalnego składu", więc to on fochy strzela. Gdyby jego status był in tzn został zatrudniony jako muzyk sesyjny i wszyscy nagle oślepli i ogłuchli, a po 30 latach nagle zdziwieni, ze on nie umie grać, to rozmowa była inna. Teraz, można powiedzieć, ze widziały gały co brały... Dlatego w pewnym sensie można powiedzieć, ze problem Andiego, to nie jest jego problem, tylko wina lezy po stronie Dave'a, a szczególnie Martin'a i gdzieś w jakimś minimalnym zakresie Alana. Po prostu nie znalazł się nikt, w jakimś momencie, kto by wywalił go z ciepłej posadki, albo nie zostawił go z wydmuszką pt 'depeche MODE' i pod nowym brandem nie robił np we 3 tego samego dalej.

To też odnosi sie do uwag w tej dyskusji, o tym ze Andy zakładał CoS, a my tu rozmawiamy dM. Bo to nie chodzi o 'samą markę', tylko o 'firmę'. Marki sie zmieniają, a firmę tworzą ludzie. Konkretni ludzie. Dlatego historię depeche mode nie datuje się od 29.10.1980, tylko od 31.05.1980, kiedy to CoS zagrało pierwszy koncert w składzie zupełnie innym, niż ten do którego się powszechnie przyzwyczailiśmy. Co ciekawe nawet Martin nie był w tedy 100% pewnym członkiem zespołu, bo grał równolegle we French Look. Ale takie wtedy były czasy ze projekty podobne do CoS powstawały i upadały. A CoS nie był wtedy czymś aż tak bardzo rokującym sukces. Na giełdzie szans wiecej dawano innym kapelom, niż CoS. Wystarczy przypomnieć sobie histrię nagrania pierwszego materiału studyjnie pod szyldem.

Wcale nie jestem pewien, ze w momencie wywalenia Andiego z zespołu, ew proces nie skończyłby się wygraną Fletcha. Prawo anglosaskie trochę inaczej działa niż u nas. Tam są szanowane i przyjmowane za obowiazujące umowy inne niż pisane i tego typu sprawy. A fakt powstanie depeche MODE ,a potem kontraktu płytowego, to były obie ustne umowy kilku młodych dżentelmenów.


Pn paź 25, 2010 11:50 am Zobacz profil WWW
WyÅ›wietl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wÄ…tek Odpowiedz w wÄ…tku  [ Posty: 922 ]  Przejdź na stronÄ™ Poprzednia strona  1 ... 42, 43, 44, 45, 46, 47  NastÄ™pna strona


Kto przeglÄ…da forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 4 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © phpBB Group.
Designed by (c) 2002 Sven Plaggemeier www.depechemode.de, modified by PFDM Team