Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 71 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4
20.07.13 - Rzym, Stadio Olimpico 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn gru 10, 2007 0:54 am
Posty: 3087
Lokalizacja: Piastów/Warszawa
 
Post Re: 20.07.13 - Rzym, Stadio Olimpico
Szaman napisał(a):
Czego nie wie? :)
Bardzo się cieszę z dzisiejszego Childa. Martin nie docenia tego utworu. I Somebody zamiast Home. Życzyłbym sobie tego w Warszawie.

Właśnie tego! Jak widzę TCI - myślę : Szaman. :wink:


N lip 21, 2013 12:03 pm Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 19, 2003 16:22 pm
Posty: 897
Lokalizacja: Wrocław
 
Post Re: 20.07.13 - Rzym, Stadio Olimpico
Dotarliśmy do domu :) Zdjęcia i relacja z koncertu za czas jakiś, gdy tylko "ogarniemy temat". Krótko i na temat - klimat występów we Włoszech (i pewnie kilku innych południowych krajach) zupełnie nie do porównania z krajami, do których Polacy zwykli jeździć najczęściej...

Byliśmy dość daleko od sceny (na bilecie było napisane 69 metrów), do tego centralnie przed nami wisiały przewody od dodatkowego nagłośnienia, ale jak na rozgrzewkę do Delta Tour było w sam raz.

Więcej detali wkrótce :)


N lip 21, 2013 18:54 pm Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 19, 2003 16:22 pm
Posty: 897
Lokalizacja: Wrocław
 
Post Re: 20.07.13 - Rzym, Stadio Olimpico
Wybór zdjęć z koncertu w Rzymie:

DM Live - Rome, Stadio Olimpico, 20.07.2013

Było zbyt daleko, by uzyskać rewelacyjne efekty wizualne, ale pamiątka pozostanie ;) Wrażenia i dłuższa relacja za chwil kilka.


Pn lip 22, 2013 8:32 am Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 19, 2003 16:22 pm
Posty: 897
Lokalizacja: Wrocław
 
Post Re: 20.07.13 - Rzym, Stadio Olimpico
Koncert był pierwszym, który mieliśmy okazję obejrzeć podczas trasy promującej krążek 'Delta Machine'. Wybór Rzymu był nieprzypadkowy - zadecydowały w sumie trzy czynniki - bliskość w czasie do koncertów w Czechach i Polsce (co pozwoliło połączyć przyjemne z koniecznym - tj. występy DM i ustawowy urlop w pracy), rozpoznanie Rzymu i niuansów transportu publicznego w mieście (co zawdzięczamy zeszłorocznym wakacjom) i w końcu chęć zobaczenia koncertu na stadionie bez obaw o opady deszczu, które prześladowały nas zbyt często na poprzednich trasach ;)

Do Rzymu przyjechaliśmy dzień wcześniej, by na spokojnie załatwić wszelkie formalności (zamiana voucherów na bilety w biurze organizatora), zapoznać się z otoczeniem stadionu i odszukać właściwe wejścia. Dotarcie na stadion z hotelu wymagało nieco gimnastyki - przejazdy kolejką podmiejską, metrem i w końcu autobusem, ale rano nie było z tym najmniejszych problemów. Gdy dojechaliśmy na miejsce, dookoła stadionu kręciło się już trochę ludzi w koszulkach wskazujących cel ich podróży, rozkładali się pierwsi handlarze gadżetami i kręciło się sporo koników oferujących bilety.

Zastanowiło nas to, że handlarze gadżetami nieoficjalnymi (czasem nawet bardzo nieoficjalnymi) zupełnie bez oporów oferowali swoje produkty zarówno pod stadionem, jak i w jego obrębie, bez wzbudzania żadnej reakcji ze strony policji, czy kogokolwiek z obsługi wydarzenia. Jak widać - co kraj to obyczaj. Dla zainteresowanych zakupami czekały już koszulki, bandamki na głowę i szaliki - do wyboru, do koloru i to dosłownie - zielone koszulki z czerwonymi nadrukami wcale nie były dużą rzadkością.

Po odnalezieniu wejścia na trybunę Monte Mario, z której mieliśmy oglądać koncert ruszyliśmy na poszukiwanie biura organizatora, w którym można było wymienić vouchery na bilety. Nie było łatwo (przy wejściach brak było jakiejkolwiek informacji na ten temat), ale z pomocą przyszła nam włoska para, która wskazała nam przybliżoną trasę do właściwego budynku i w towarzystwie fana z Rumunii i fanki z Rosji, którzy też próbowali namierzyć właściwą lokalizację, dotarliśmy ostatecznie do biura. W tym samym czasie na stadionie trwał soundcheck - do naszych uszu dotarły dźwięki 'Barrel Of a Gun'.

Mając trochę czasu do otwarcia bram ruszyliśmy z powrotem do miasta, by zrobić rundkę po Ogrodach Borghese, w których można natknąć się na kilka polskich akcentów (np. plac Henryka Sienkiewicza, czy aleję Adama Mickiewicza), zaliczyć wizytę we włoskiej restauracji. Około 17:45 wyruszyliśmy w trasę do stadionu.

Po dotarciu metrem do stacji Ottaviano (3 km od stadionu) zastaliśmy na przystanku autobusu gęsty tłum fanów próbujących dostać się na koncert, podobnie jak my. Ponieważ we Włoszech wiele rzeczy toczy się własnym trybem, kierowcy pojazdów transportu miejskiego o tej godzinie nie sugerowali się zupełnie rozkładem jazdy ;) Po 20-30 minutach oczekiwania na horyzoncie pojawił się pierwszy autobus linii 32, którym można było się dostać na miejsce. Nie było wielkim zaskoczeniem, że pojazd był nabity jak tokijskie metro... Szybka decyzja - idziemy na piechotę.

W mieście, w którym dzieje się mnóstwo codziennie, koncert DM nie robi pewnie żadnego wrażenia i spółka transportowa nie przewidziała tego dnia żadnych specjalnych autobusów, a te, które dojeżdżały na stadion kursowały zgodnie z planem (choć nie według rozkładu) co pół godziny... Próby dojechania na miejsce nie miały żadnego sensu.

Po 30-paru minutach dotarliśmy pod stadion, a wiedząc dokąd się kierować nie marnowaliśmy czasu na poszukiwanie właściwego wejścia. Szybka kontrola na bramkach - bez żadnych problemów można było wejść z aparatami fotograficznymi (nawet całkiem sporymi), jedyne obostrzenie to butelki z płynami - ochrona pilnowała, by odkręcić i wyrzucić zakrętki.

Droga do właściwego wejścia wiodła obok jednego z wielu punktów sprzedaży oficjalnych gadżetów. Na wystawie było sporo koszulek (po 35-40 Euro), tourbook (20 Euro), bluzy (60 Euro), czapeczki (25 Euro), drobiazgi typu breloczki, plakat promocyjny (5-15 Euro). W sumie nic nas nie zaskoczyło - oferta była dokładnie taka sama, jak do tej pory na poprzednich koncertach trasy.

Minąwszy punkty handlowe ruszyliśmy na swoje miejsca, po drodze wdając się w rozmowę z fanami z Anglii, którzy zagadnęli nas widząc koszulki, które mieliśmy na sobie (MORE GORE! / I love Depeche Mode, but it's too HOT to wear BLACK i Depeche Mode world violation). Anglicy, którzy z nami rozmawiali to weterani koncertowi - jeden z nich pamiętał koncerty z trasy 1990 :D Życzliśmy sobie udanego koncertu i trafiliśmy na swoje miejsca.

Okazało się, że oznakowania sektorów pozostawiają wiele do życzenia i odnalezienie własciwej miejscówki wymaga spostrzegawczości :P Wejście na trybuny ulokowane jest na szczycie korony, rzędy mają wyraźne opisy na pionowych ściankach schodów i dostrzec je można dopiero... idąc pod górę - jednym słowem - Włochy. Tu trzeba brać wszystko na spokojnie :lol: Inna sprawa, że większość wchodzących nie zwracała uwagi na oznaczenia literowe umieszczone przy wejściu, co pozwoliło by uniknąć wątpliwości ;) Ale w końcu Włosi to towarzyski naród - jak jest okazja do dyskusji, rozmów i towarzyszącej im bogatej gestykulacji, nie tracą okazji.

Klimat na trybunach wakacyjno-piknikowy. Piweczko (zdrobnienie nieprzypadkowe, bo podawane w małych kubkach), popcorn, krzyczący sprzedawcy (jak na plaży) noszący w pocie czoła wielkie kosze butelek z napojami. Do tego ludzie ubrani w koszulki "od sasa do lasa" - daleko od obrazków na koncertach pełnych ortodoksyjnych fanów-weteranów z Europy Wschodniej, gdzie wszyscy obowiązkowo mają jakiś motyw DM na t-shirtach. Ot - wydarzenie muzyczne dla wszystkich.

W dole widać już było gęstniejący tłum na płycie, na którą ludzie docierali nawet parę minut po 21:00. Trybuny powoli zapełniały się ludźmi, w powietrzu wisiała już atmosfera wyczekiwania na właściwy punkt programu. W momencie, gdy dotarliśmy na miejsce na scenę wyszedł support DM - muzycy z Matthew Dear. Kawałki przyjemne dla ucha, panowie umilili nam czas od 20:00 do 20:30. Podczas występu można było zobaczyć boczne ekrany w akcji, dopieszczano ustawienia nagłośnienia.

Poza głośnikami przy samej scenie, na stadionie zainstalowano dodatkowe zestawy powieszone przed trybunami. Z jednej strony dawało to szansę na wyśmienity dźwięk podczas koncertu, ale powodowało także, że część sceny widać było zza wiszących do samej ziemi przewodów sygnałowych i zasilających. Przy odległości jaką mieliśmy do sceny (jeśli wierzyć informacji na biletach - było to 69 metrów) nie było co liczyć na dobry widok zespołu na scenie, ale większość detali i akcji podczas koncertu można było podziwiać na telebimach po obu stronach sceny.

Gdy support pożegnał się z publicznością i zapowiedział głównego artystę wieczora, rozpoczęło się ostatnie pół godziny oczekiwania okraszone elektronicznym istrumentalnym setem wstępnym. Zapętlone frazy, lekko zakamuflowane sample z remiksów utworów DM nieźle przygotowywały do koncertu. Występ DM rozpoczął się z lekkim poślizgiem, spowodowanym docieraniem strumienia ludzi na płytę, ok. godz. 21:15.

Zgasły wszystkie światła, powietrze przeszyły krystalicznie czyste dźwięki 'Welcome To My World'. Po kilku chwilach na scenie zamajaczyły sylwetki muzyków, spod sceny rozległ się ryk spragnionych fanów i burza oklasków.

Pierwsze gorące punkty tego koncertu (przyjmując punkt widzenia fanów na trybunach) to 'Walking In My Shoes' i 'Precious' - tu po raz pierwszy płyta i trybuny gromko wyśpiewały refren piosenek, przebijając się przez nagłośnienie, przy którym trzeba było się postarać, by usłyszeć samego siebie, lub osobę stojąca obok ;) Po animacji na 'Welcome To My World' na ekranach gości pierwsza filmowa wizualizacja z psami wszelkich maści i ras. Bardzo przyjemne i oderwane od tekstu piosenki obrazki :)

Fani pamiętający stare kawałki nie przestawali śpiewać podczas 'Black Celebration' i 'Policy Of Truth'. W pamięci pozostanie po tych kawałkach niewątpliwie szalony pisk kobiet, za każdym razem, gdy na ekranie pojawiała się dolna część ciała Dave'a podrygująca rytmicznie, lub przesuwająca się wzdłuż stojaka od mikrofonu ;)

Po tych cielesnych doznaniach przyszedł czas na popisy wokalne Dave'a, czyli jednym słowem kawałek 'Should Be Higher'. Przyznam, że nie jestem w stanie przekonać się do wyśrubowanych wysokości dźwięków, do wydobycia których Dave zmusza swoje struny głosowe. Wolę nie myśleć, co wydobyło by się z głośników, gdyby nie efekty pogłosu, maskujące niedociągnięcia wokalne... Cały utwór ratuje absolutnie świetna wizualizacja z sypiącymi się iskrami, pozytywowo-negatywowymi obrazami buchających płomieni i pochodniami.

Po 'Should Be Higher' usłyszeliśmy pierwsze dźwięki 'Barrel Of a Gun'. Jako, że 'Ultra' jest jednym z moich najbardziej ulubionych albumów, z rozkoszą słuchałem wersji live tego kawałka. Tempo utworów spadło, co nieomylnie wskazywało na moment, w którym na scenę wychodzi Martin, a Dave ma czas, by odpocząć przed dynamicznym finałem pierwszej części koncertu. Po 'The Child Inside' MLG zaśpiewał 'Shake the Disease', podczas którego fani rytmicznie klaskali i śpiewali.

Koncert znowu nabrał tempa i od balladowego 'Heaven', okraszonego filmową wizualizacją, zespół szybko przeszedł do świetnie wypadającego na żywo 'Soothe My Soul' (miny Dave'a na "...like a junkie..." - bezcenne :lol:), kontynuując występ remiksową wersją 'A Pain That I'm Used To' i nie hamując aż do 'A Question Of Time', podczas finału którego Dave jak zwykle nakłonił wszystkich do bardzo szybkiego klaskania, które znamy już z poprzedniej trasy. Oczywiście nie zabrakło klasycznych młynków ze stojakiem mikrofonu. Nie obyło się ponownie bez pisków zachwytu damskiej części publiczności podczas wersów "...And have their fun / With my little one..." :P

Po tej dawce hitów zespół zagrał dosyć nijaki (przynajmniej w moim mniemaniu) 'Secret To the End'. Jedynie końcówka kawałka i kontakt Dave'a z publicznością ratuje ten fragment występu... na szczęście nie trzeba długo czekać, by zespół zaserwował dwa żelazne megahity. Podczas delektowania się 'Enjoy the Silence', na ekranach za sceną można podziwiać kolejną filmową wizualizację - tym razem niewiarygodnie powyginaną artystkę i performerkę (Zlata). Stadion Olimpijski wybrzmiewał przez całą piosenkę gromkim śpiewem - wygląda na to, że słowa 'Enjoya' znają wszyscy fani bez wyjątku pod każdą szerokością geograficzną ;)

Po szalonej owacji na koniec tego utworu, zespół rozpoczął powolnym intro kolejny hit ('Personal Jesus'). Powolny początek potęguje jedynie napięcie i gdy wreszcie utwór rusza z kopyta cały stadion intonuje 'reach out and touch faith'!

Po klasycznych momentach, podczas których Dave biega po scenie, bawi się z Martinem, nakłania Christiana do dania z siebie 110%, otrzymaliśmy finałowy kawałek pierwszej części koncertu, nomen omen, 'Goodbye'. Przyjemna wizualizacja, a potem moment przerwy z animacją, podczas którego można ochłonąć z pierwszej potężnej dawki doznań.

Nadszedł też moment na małą refleksję - z perspektywy trybun odbiera się jednak koncert DM zupełnie inaczej niż na płycie. Ludzie wstają na żywszych i siadają na wolniejszych kawałkach. Dookoła panuje atmosfera pikniku i podziwiania ciekawego widowiska muzyczno-wizualnego. Szał i skakanie, które siłą rzeczy towarzyszy wszystkim obecnym pod sceną i na płycie przez cały czas występu, tutaj przyjmuje dość zrelaksowany charakter ;) Muszę przyznać, że dawno nie czułem się tak na DM... Na plus rzymskiego koncertu muszę zaliczyć to, że nikt nie miał do nas pretensji, gdy staliśmy i szaleliśmy na utworach, czy śpiewaliśmy wersy piosenek. Parokrotnie będąc na trybunach spotkałem się bowiem z sytuacją, że komuś przeszkadzało takie zachowanie - byli czasem i tacy, którzy uważali, że powinienem umożliwić im oglądanie koncertu na siedząco :D Chwila rozmyślań i walki z aparatem (usuwanie nieudanych zdjęć i robienie miejsca na więcej ;) ) szybko się kończy - na scenie pojawili się Peter i Martin. Czyżby po raz kolejny 'Home'? Nie! Po pierwszych dźwiękach już wiemy - 'Somebody'!

Na koniec tumult, wiwaty i Dave uspokajający publiczność, by przygotować wszystkich na 'Halo' w spokojnym remiksie i śnieżną wizualizacją (w sam raz na włoski upał).

Po tym spokojnym początku bisów nadszedł czas na dynamiczny finał - 'Just Can't Get Enough' z "solo" Andy'ego i zabawą gałkami, dynamiczny 'I Feel You' z "cieniową" animacją i w końcu - stały punkt koncertów od trasy 1987/1988 - "łany zboża" na 'Never Let Me Down Again'... przepiękny widok... potem jeszcze podziękowania, Dave biegający po scenie (i nieco za nią) jak na '101'... cudowne zakończenie, świetnego występu :)

Rozgrzewka na trasie za nami - teraz pora na urodziny Martina w Pradze i zupełnie inne doznania w sektorze tuż pod sceną :)


Pn lip 22, 2013 13:13 pm Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 04, 2004 12:50 pm
Posty: 3937
Lokalizacja: Pieńsk
 
Post Re: 20.07.13 - Rzym, Stadio Olimpico
ło matko Jaceeeeeeeek :)


Pn lip 22, 2013 21:37 pm Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 19, 2003 16:22 pm
Posty: 897
Lokalizacja: Wrocław
 
Post Re: 20.07.13 - Rzym, Stadio Olimpico
Przyznaję, trochę się rozpisałem dając upust emocjom mającym początek dwa dni temu :lol:

Choć z dwojga złego chyba lepiej leżeć po przeciwnej stronie skali niż piszący posty typu "lol", lub "było super" ;)


Pn lip 22, 2013 22:00 pm Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 03, 2005 10:36 am
Posty: 449
Lokalizacja: Wrocław/Płock
 
Post Re: 20.07.13 - Rzym, Stadio Olimpico
Było super! :P :lol:


Pn lip 22, 2013 22:04 pm Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 04, 2004 12:50 pm
Posty: 3937
Lokalizacja: Pieńsk
 
Post Re: 20.07.13 - Rzym, Stadio Olimpico
Zazdraszczam tej atmosfery Italiancom . Ale dziwie sie troche ze to ,ze te koncerty sa po sobie Milan Rzym Praga Wawa to jest na +. Moim zdaniem koncerty tuz po sobie wprawiaja emocje w rutyne , lepsza przerwa by była.


Wt lip 23, 2013 6:49 am Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 19, 2003 16:22 pm
Posty: 897
Lokalizacja: Wrocław
 
Post Re: 20.07.13 - Rzym, Stadio Olimpico
Przerwa to będzie po Warszawie, aż do Łodzi ;) A póki co - "niech trwa!"


Wt lip 23, 2013 7:47 am Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 21, 2006 23:21 pm
Posty: 277
Lokalizacja: Vanilla Sky
 
Post Re: 20.07.13 - Rzym, Stadio Olimpico
@Jacek fajnie i przyjemnie czytało się taką relację na noc :)
Dla mnie osobiście z kilkunastu koncertów na trasie w 2006 roku , Rzym zaliczam do jednych z lepszych.
@Nariellka i Jacek mam nadzieję, że wreszcie na któryś koncercie tym razem będzie nam możliwe spotkać się i pogadać.
Czekamy na fotki :wink:


Wt lip 23, 2013 17:18 pm Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 19, 2003 16:22 pm
Posty: 897
Lokalizacja: Wrocław
 
Post Re: 20.07.13 - Rzym, Stadio Olimpico
Namiar na fotki jest post wcześniej (czyli pewnie jakieś 17 ekranów wyżej :lol:) ;)

viewtopic.php?p=1122115#p1122115


Śr lip 24, 2013 11:11 am Zobacz profil WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 71 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © phpBB Group.
Designed by (c) 2002 Sven Plaggemeier www.depechemode.de, modified by PFDM Team