No to proszę:
Powinienem chyba „odszczekać” to co mówiłem (napisałem) o koncercie we Wiedniu …
Koncert w Berlinie, mimo podobnej set listy i braku jakiś niespodzianek był jak dla mnie REWELKA…
Po prostu PORWAŁ mnie. Cudnie się bawiliśmy razem z Yas, Rio, Karoliną, Maćkiem i Bartim w 2,3 rzędzie przed sceną.
Simon mimo przeziębienia niesamowicie żywy, ruchliwy, tańczył, biegał po scenie. Świetnie się bawią na scenie razem z Johnem, Donem i Aną.
Nowe nagrania wypadły dużo lepiej niż we Wiedniu. Serious, który widział 5 koncertów na tej trasie też stwierdził, że jakby się rozkręcali i za każdym razem grają nowe kawałki coraz lepiej.
Tym razem bardzo dobrze wypadło Blame the machines, czysto energetycznie.
Na AYNIN szaleliśmy z Mackiem (nasz nr ONE z płyty).
Girl Panic w końcu powaliło mnie muzycznie na żywo - brzmiało idealnie, do tego teledysk na telebimach, świetna reakcja publiki na utwór i wspólne śpiewnie z Simonem wydłużonej końcówki.
Ale i tak z nowych utworów znowu najlepsze było SAVE. No normalnie zakochałem się w tym kawałku po koncertach. Ale to buja. Ana świetnie śpiewa swoją partię ( w końcu !!!) i rozbawia publikę, bawi się razem z Simonem. No po prostu na tym kawałku uśmiech radości nie schodził mi z twarzy…
No i oczekiwana perełka czyli LEOPRD !!!
Po the Reflex, czekaliśmy z niecierpliwością czy zagrają (po raz pierwszy na trasie zagrali to na poprzednim koncercie). Simon, John i Ana podeszli do przodu sceny. John zaczął uciszać publikę, żeby poprosić o wspólne oklaski i zbudować nastrój i chyba mu to trochę zepsuliśmy bo jak zaczęły się pierwsze dźwięki Leoparda to przez kilka sekund darliśmy się w 6 z radości (że go grają), jak opętali i chyba było Nas słychać na całej Sali. To po prostu była eksplozja naszej radości i spełnionych oczekiwań.
Po postu ciary, kiedy cała sala równo klaszcze z zespołem, Simon na środku z zamkniętymi oczami buja się rozmarzony i wyklaskuje rytm, obok niego John i Ana…. I te cudne dźwięki….
Starocie jak zwykle świetnie zagrane (Planet Earth, A view to a kill, Come undone, Tiger, tiger). White lines znowu superwypadło gitarowo, a Simon szalał na scenie i rozbawiał publikę (rączki do góry).
Na the Reflex i Notorious wspólne śpiewy z publiką.
No i końcówka przed bisami po Ordinary world, po kolei 4 utwory które fajnie budują nastrój i które świetnie przyjmuje publika czyli Notorious, Hungry like the Wolf, Sunrise i Wild boys… po takiej dawce czuć po prostu moc DD !!!
Jeszcze tradycyjne bisy (Girls on film i Rio). Potem zdjęcia z Polskim fanami podeszło do nas kilkanaście osób m.in. z Gorzowa, Gdańska, Wejherowa, Poznania i Słubic i generalnie wszyscy zachwyceni koncertem !!!
Byliśmy w tak entuzjastycznych nastrojach , ze wcale nam się nie spieszyło na nocleg pod Wałbrzych znajomej fanki El i jeszcze długo razem rozmawialiśmy o koncercie.
Aż sam jestem w szoku, ze po takim sobie Wiedniu (takie miałem po nim odczucia) w Berlinie tak super wypadli i tak bardzo podobał mi się (i nie tylko mi) ten koncert
Koncert w Bratysławie wypadł b. podobnie (zamiast Blame the machines zagrali Being followed).
Mały minus to gorszy przed sceną dźwięk niż w Berlinie. W Niemczech był idealny (głośno, czysto), a tu niestety, chyba z uwagi na sporo większą halę i dużo bardziej oddalone od siebie kolumny dźwięk przy scenie był trochę stłumiony. Jak na bisy poszedłem na górę sali, a potem jeszcze pod konsoletę to w tym miejscach dźwięk brzmiał idealnie….
Tyle, ze tu powaliła Nas publika. Ponad 5 tys. fanów bardzo żywo i głośno reagujących na koncert, świetnie bawiących się z zespołem. Widać że nawet chłopaki byli b. miło zaskoczeni tym przyjęciem i aplauzem jaki sprawili im Słowacy. Zresztą podkreślili po koncercie, ze to była ich najlepsza publika na tej trasie. A My w naszej kilkunastoosobowej grupie z polskiego forum DD też mieliśmy wielką radość kiedy John poslowach „You guys are fuc…. great, we are coming here again, soon!” wskazał na naszą polska flagę I dodał ”To Poland too"
Przez te 10 dni (3 koncerty) czułem się jakbym miał wakacje z DD..
Żałuję tylko że nie udało mi się zabrać mojej Moni (i kilku znajomych z Gdańska…hihihi) na któryś z tych koncertów…
P.S. Bilety na Berlin kosztowały 57 euro, a na Bratysławę 37 euro.